Baner


czwartek, 13 stycznia 2011

TRENERSKIE BŁĘDY cz. I

Nowy Rok to czas podsumowań i okres kreślenia planów usprawnień, modyfikacji, wprowadzania zmian. Jakie błędy popełnia najczęściej nasza trenerska rodzina?

1. Brak przygotowania do zawodu
Bardzo często spotykam się z opinią, że trenerem może być każdy i to „z marszu”. Oczywiście jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych większość trenerów była samoukami. Często wystarczyło, że ktoś był psychologiem, aby zaczął prowadzić szkolenia. Dzisiaj standardy szkoleń i metodologia ich prowadzenia stawiają coraz większe wymagania przed trenerem. Bardziej wyedukowani są także uczestnicy, którzy i częściej uczestniczą w szkoleniach i mają większy dostęp do wiedzy (internet, profesjonalna literatura i czasopisma). Ukończenie 2 czy nawet 4 dniowego szkolenia dla trenerów może być niewystarczające aby efektywnie  prowadzić warsztaty i treningi.  Dobrze, aby trener przeszedł gruntowną edukację w szkole trenerów. Rozumiał proces grupowy, potrafił diagnozować potrzeby szkoleniowe, umiał stosować różnorodne metody aktywizujące.
Rozróżniam dwa typy niekompetencji trenerskich:
- trener posiadający sporą wiedzę merytoryczną, duże doświadczenie zawodowe, ale … zero pojęcia o metodologii prowadzenia szkoleń; o andragogice. Jego zajęcia są wartościowe, ale … nudne.
- trener z charyzmą, dobrze poruszający się np. w doborze metod aktywizujących, ale … z typowo akademicką wiedzą merytoryczną, z trudnością przekładający ją na przykłady z życia. Na jego zajęciach duuużo się dzieje, słuchacze dobrze się bawią. Niestety nie do końca przekłada się to na zmiany w obszarze wiedzy czy postaw uczestników.

2. Narcyzm
Warto zadać sobie pytanie, po co prowadzimy szkolenie: aby towarzyszyć uczestnikom w doskonaleniu efektywności, czy aby połechtać swoje EGO i poprawić swoje samopoczucie – błyszcząc elokwencją, szczycąc się wiedzą, chwaląc spostrzegawczością. Oczywiście miło być docenionym, mieć świadomość przydatności swojej pracy. Jeżeli jednak ważniejsza jest dla nas owacja na stojąco na zakończenie szkolenia a nie przyrost wiedzy uczestników. Jeżeli opowiadamy dowcipy nie po to, aby takim  przerywnikiem „zresetować mózgi” uczestników i pomóc im się odprężyć, ale po to być zabłysnąć i pokazać jak strasznie jesteśmy fajni a proporcja dowcipów do wiedzy przechyla się na stronę tych pierwszych … można podejrzewać, że do zawodu przywiodła nas miłość własna. Drodzy uczestnicy, obyście jak najrzadziej spotykali narcystycznych trenerów na swoich szkoleniach.

3. Niedostrzeganie procesu grupowego
Jesienią na goldenline.pl śledziłam dyskusję doświadczonych trenerów na temat procesu grupowego http://www.goldenline.pl/forum/1848294/sterowanie-procesem-grupowym
To, że trener ma z nim do czynienia, nawet na dwu dniowym szkoleniu uważam za fakt bezdyskusyjny. Pytanie czy jest go świadomy i potrafi go dostrzec i spożytkować. Oczywiście jak w cytowanym wątku pisał Rafał Szczepanik szkolenie biznesowe to nie terapia grupowa, ale … dobrze przygotowany do pracy trener powinien być świadomy, w jakiej fazie procesu grupowego uczestnicy, z którymi pracuje, się znajdują. Wiedza ta ułatwia dokonywanie modyfikacji programu i proponowanie ćwiczeń adekwatnych do etapu rozwoju grupy. Efektem jest szybsze przyswajanie wiedzy i umiejętności. Brak tych umiejętności może wprowadzić chaos w proces szkolenia.

4. Trener omnibus
Oczywiście nasz rynek szkoleniowy nie jest tak ustabilizowany jak na przykład w Niemczech, gdzie trenerzy specjalizują się w wąskich tematach np. komunikacji międzykulturowej czy wizualizacji graficznej i prowadzą szkolenia tylko z tych zagadnień. Tak wąska specjalizacja często nie zapewni polskim trenerom wystarczającej liczby zleceń. Niestety z radosnej twórczość polskich trenerów wynika, że znają się zarówno na: zarządzaniu sprzedażą, projektem, i … sekretariatem, coachingu, rozwiązywaniu konfliktów, komunikacji, budowaniu zespołów i szkoleniach train the trainer. Zgadzam się z poglądem, że trener powinien być ekspertem z tematów, z których szkoli. Jeżeli prowadzi szkolenia z kilkunastu odległych od siebie zagadnień – nie może znać się na wszystkim.

5.  MBA w … 2 dni
My trenerzy często nie jesteśmy asertywni. Czasami klient decydując się na szkolenie oczekuje, że uczestnicy nauczą się w ciągu dwóch dni: zarządzania zespołem sprzedażowym, coachingu, rozwiązywania konfliktów, motywowania, komunikacji oraz zarządzania przez cele … piszemy programy uwzględniające sugestie zleceniodawcy. Program zostaje zaakceptowany, klient ma poczucie, że pracownicy dużo się nauczą. A przecież pragnąc zrealizować wszystkie zagadnienia trener poruszy je powierzchownie. Zbyt mała lub odwrotnie zbyt duża liczba ćwiczeń uniemożliwi efektywne przyswojenie materiału. Warto tłumaczyć klientom, że im więcej zagadnień na szkoleniu, tym mniejsze szansę na efektywną naukę.

6. Nieinwestowanie we własny rozwój
W tym zawodzie, aby się rozwijać i nie popaść w rutynę nie wystarczy systematyczne czytanie fachowej literatury. Bardzo ważna jest dbałość o swój rozwój - uczestniczenie w seminariach, konferencjach, szkoleniach, ale niezbędne jest także poddawanie swojej pracy superwizji – indywidualnej bądź grupowe, u doświadczonego kolegi, bądź tzw. superwizji koleżeńskiej. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych ukończyłam 2 letnią szkołę trenerów. Od tego czasu starałam się, co najmniej raz, dwa razy w roku wziąć udział w szkoleniu, najchętniej u zagranicznego trenera. Co pewien czas superwizowałam swoja pracę. Po siedemnastu latach wróciłam do „szkolnej ławki”, właśnie kończę kolejną szkołę trenerów. I dziwię się sobie, że nie zrobiłam tego wcześniej :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz